czwartek, 17 grudnia 2015

Rozdział 9 "Cholernie się boję"

***

- Nie za bardzo rozumiem - potrząsnęłam głową. Nie wiedziałam co się działo te wszystkie informacje. Tego było za wiele jak na jeden dzień. 
- Spokojnie. Już tłumaczę - zaśmiał się Malcolm i oparł się o swoje obrotowe krzesło. Wpatrywał się w nas jak w marionetki które zrobią dla niego wszystko. W pewnej chwili odwrócił się w stronę przeszklonej szyby a jego odbicie pokazywało wszystkim wymalowaną na twarzy wściekłość. - Najpierw musicie zrozumieć dlaczego wybrałem do tego zadania Selenę. Nie obraźcie się ale wy jedynie jesteście jej "ekipą pomocniczą" - zaznaczył w powietrzu cudzysłów - Ta misja to zemsta za zabicie Agnes i Wincenta - szczęka mężczyzny zaciskała się coraz mocniej nagle fotel obrócił się w naszą stronę. - Chcę aby Chris cierpiał tak jak ja cierpiałem gdy straciłem brata - ta informacja zaszokowała wszystkich. Każdy tępo wpatrywał się w bruneta czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia. - Tak, Wincent był moim bratem. A ten bydlak go zabił z zimną krwią - nie wiem czy to możliwe ale  oczy mężczyzny zaczęły się szklić. 
- Wiedziałaś o tym? - szepnęła do mnie Kate a ja jedynie nie mogą z siebie nic wydusić pokiwałam przecząco głową. 
- Chcę aby cierpiał tak jak ja chcę zabić jego syna aby on sam żył w cierpieniu tak jak ja żyje do tej pory a Alaric to tylko dodatkowy cel - dodał natychmiastowo w ogóle się nie przejmując jego osobą. 
- Zaraz, zaraz to znaczy, że jeśli byłeś bratem Wincenta to Selena jest twoją rodziną taak? -zapytał nagle zdezorientowany Mike a ja próbowałam to sobie jakoś poukładać.
- Tak zgadza się - nagle wszystkie pary oczy były zwrócone na mnie a ja przełknęłam gulę stojącą w moim gardle.
- Okej - zaczęłam niepewnie - Teraz wszystko powoli mi się układa w jedną całość i rozumiem twoje poczynania i chcę tego samego - moja wypowiedź ewidentnie nudziła każdego w tym pokoju. - Ale do rzeczy co mam robić. Jak to wszystko ma wyglądać - dodałam i oparłam głowę o rękę. 
- Twoje zadanie jest trudne. Będzie trwało długo ale pamiętaj dla kogo będziesz to robiła. Musisz zbliżyć się do syna Chrisa i go zabić - wydukał a ja od razu spojrzałam na Mike który nie był zadowolony z tego pomysłu. 
- Chwila! - krzyknął cały w nerwach - Czyli Selena ma rozkochać w sobie jakiegoś dupka i go zabić - na szyi chłopaka było widać wszystkie żyły a klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie. 
- Dokładnie o to mi chodzi i po pierwsze nie jakiegoś dupka tylko tego dupka - w tym momencie na pulpicie pojawiła się fotografia młodego chłopaka o ciemnej karnacji i czekoladowych oczach. 
- Co za przystojniak aż szkoda zabijać -  odparła Juliet i puściła oczko w moją stronę na co lekko się zarumieniłam. 
- Nie zgadzam się - pięść Mika spotkała się z stołem a ja dygnęłam ze strachu. 
- Wszystko jest już ustalone nie ma opcji na zmianę. Selena zostań jeszcze na chwilę a reszta jest wolna - zakomunikował Malcolm a już po chwili gabinet był pusty. 
- Słuchaj Sel - zaczął niepewnie. Mieszał się w tym co chce powiedzieć - Ukrywałem to dla twojego dobra 
- Rozumiem i nie mam ci tego za złe - odpowiedziałam i lekko uśmiechnęłam się do wujka. 
- Dlatego też wybrałem ciebie do tej misji - tupałam z nogi na nogę lekko denerwując się tym co mam zrobić - Chłopak ma na imię Zayn i jest tak samo świetnie przeszkolony jak ty lecz podstęp może go zaskoczyć. Pamiętaj o tym. Miłość do ciebie może go osłabić - wypuściłam ciężko powietrze z ust zastanawiając się czy potrafię kogoś rozkochać w sobie 
- A czy Kate nie może się tym zająć. Lepiej się nadaje - zasugerowałam i czekałam na reakcję 
- Nie wiesz o czym mówisz jesteś stworzona do tej misji i koniec dyskusji musisz pomścić rodziców - w tym momencie zrozumiałam dlaczego to ja mam zabić niejakiego Zayna.  - Tak dla formalności przypomnę, że jeśli go nie zabijesz a zakochasz się w nim i go uratujesz, czego nawet nie biorę pod uwagę, sama wypiszesz na siebie wyrok, który potraktuję za zdradę Punktu Omega i zginiesz - pokiwałam jedynie głową i kierowałam się do wyjścia. Chciałam jak najszybciej odnaleźć Mika. Doskonale wiedziałam gdzie jest wiec po paru minutach wdrapywałam się już na dach budynku.  Podeszłam niepewnie do chłopaka i czekałam na ruch z jego strony. 
- Nie chcę abyś brała w tym wszystkim udział - zaczął i spojrzał się na mnie swoimi smutnymi oczami. 
- Ale wiesz, że chcę pomścić rodziców - odpowiedziałam i tym razem zerwałam kontakt wzrokowy - Poza tym chciałam się z tego wykręcić ale Marcus nie chce tego słuchać - dodałam po chwili opierając głowę o jego ramię. 
- Cholernie się boję - jego aksamitny głos przerwał przyjemną ciszę 
- Nic mi nie będzie umiem się bronić - parsknęłam śmiechem i nadal wpatrywałam się w tętniący życiem Londyn. 
- Ale ja nie boję się tego. Boję się, że cię stracę, że zakochasz się w tym palancie - momentalnie podniosłam głowę z ramienia chłopaka i wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Zbliżałam się niebezpiecznie blisko w jego kierunku przymykając oczy. Nagle nasze usta złączyły się w jedność a języki toczyły walkę o dominację. 
- Nigdy tak nie mów. Kocham cię i nic tego nie zmieni żaden pieprzony syn Chrisa - powiedziałam z trudem łapiąc powietrze. Po chwili mogłam oglądać uśmiech na ustach Mika. Trwaliśmy tak chwilę aby znów móc połączyć nasze usta  w jedność. - A poza tym jeśli go nie zabiję sama zginę czego nie chcę - dodałam.
_______________________________________________

Przepraszam za długość ale teraz mam zaliczenia i brak czasu. Studia studia i jeszcze raz studia

sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 8 "Nareszcie wszyscy w komplecie"


***

Przechodziłam akurat przez korytarz aby spotkać się z Mikiem. Od momentu kiedy wyznał mi miłość jesteśmy nierozłączni. Rany po postrzale goiły się znakomicie i byłam już w pełni gotowa aby wrócić do misji. 
- O Selena! Dobrze, że cię widzę - lekko dygnęła gdy usłyszałam męski głos tuż przy moim uchu. Spojrzałam na mężczyznę i uśmiechnęłam się w jego stronę. - Za 5 min widzę cię w swoim gabinecie - dodał i sprytnie mnie wyminą a ja jedynie stała osłupiała łącząc powoli wszystkie wątki. Marcus chce widzieć mnie u siebie czyli ma dla mnie coś nowego pomyślałam cała uradowana. Miałam dość siedzenia w agencji i przyglądania się jak moim znajomi wracają z coraz to lepszych akcji które wychodziły im genialnie. Muszę przyznać połowę sukcesu przepisuje się Mikowi. Gdyby nie on Punkt Omega nie zaszedłby tak daleko. Zabójstwa są dopracowane pod każdym względem i nie ma najmniejszej szansy na niepowodzenie. Po paru sekundach ocknęłam się i momentalnie zmieniłam kierunek mojego marszu. Po chwili znalazłam się pod masywnymi brązowymi drzwiami i niepewnie zapukałam w nie. Usłyszałam stłumione proszę i weszłam do środka. 
- Nareszcie wszyscy w komplecie - odparł uradowany Marcus i zajął miejsce przy szklanym stole. Rozejrzałam się po całym gabinecie i ruszyłam w kierunku jedynego wolnego miejsca które znajdowało się na przeciwko Mika. Zajęłam miejsce i posłałam uśmiech do chłopaka który został od razu odwzajemniony. 
- Zebrałem was tutaj ponieważ dostałem bardzo ważne informacje które zaważyły negatywnie na dwóch sprawach - zaczął poważnie szef na co wszystkie pary oczy spojrzały się na niego. - Jesteście najlepszymi agentami w Punkcie Omega - dodał a ja natychmiastowo rozejrzałam się po sali i ku mojemu zdziwieniu faktycznie siedziałam wśród najlepszych ludzi w naszej agencji. Lucas spec i najlepsza osoba która spotkałam zajmująca się elektroniką. Potrafi włamać się oraz rozpracować każdy system komputerowy. Następnie był Samanta oraz Juliet dwie bliźniaczki które są mistrzyniami w uzbrajaniu ludzi. Potrafią wymyślić i co najlepsze wykonać gadżet który jest w 100% profesjonalny.  Obok mnie siedziała Kate. Kobieta mistrz w sztukach walki i w pojedynkach jeden na jednego bez broni. Na samym końcu jest Mike najlepszy logistyk którego znam. Jego umiejętności są bardzo przydatne w każdej misji oraz ja. Dziewczyna bez żadnych umiejętności. Nie wiem dlaczego znajduję się w 6 najlepszych agentów ale to zdanie Marcusa więc nie będę się z nim sprzeczać. - Dlatego proszę was o dyskrecje. To co tutaj usłyszycie nie może wyjść poza ten gabinet - odparł i momentalnie wstał podchodząc do mahoniowego biurka. Chwycił teczkę i wręczył ją dla Mika. Z uwagą przyglądałam się dla chłopaka który wertował karta za kartką. - W tej teczce znajdują się informacje o dwóch najbardziej niebezpiecznych osobach w tym kraju -ciągną dalej wędrując po pomieszczeniu. Nagle na pulpicie dużego ekranu wyświetliła się postać . 
- Przecież to Alaric - odezwał się Lucas 
- Wspaniała spostrzegawczość - wypalił mężczyzna lekko prychając pod nosem. - Niestety z tajnych źródeł wiemy, że Alaric zawiązał współpracę przez co jest jeszcze bardziej nieosiągalnym celem - w tym momencie na pulpicie pokazało się kolejne zdjęcie. 
- Bez jaj -  krzyknęła Kate i lekko zjechała na fotelu w dół. Nie wiedziała o co chodzi kim jest człowiek na zdjęciu i dlaczego dziewczyna zareagowała tak jakby zobaczyła człowieka którego doskonale zna. 
- Niestety Kate ale tak. Alaric po kilku latach zażartych sporów zaczął współpracować z szefem Bety  - w pomieszczeniu zaczęła panować gęsta atmosfera. Czułam się zdezorientowana i nie wiedziałam o co chodzi. 
- Przepraszam ale za bardzo nie rozumiem - odparłam i czekałam na jakiekolwiek wyjaśnienia. 
- Już tłumaczę - powiedział spokojnie Marcus i zajął swoje miejsce. Przyglądałam się mu z uwagą i czekałam aż zacznie. 
- Jak już wiesz od kilku dobrych lat próbujemy zlikwidować Alarica co nam za każdym razem nie wychodzi - westchną ciężko i spojrzał na wszystkich z osobna - Dodatkowo jak zapewne też już wiesz nie jesteśmy w dobrych stosunkach z Betą. Do tej pory z Betą mieliśmy wspólnego wroga o którego prześcigaliśmy się aby go zabić. Kilka dni temu dowiedziałem się ze razem zawiązali współpracę. I tu jest świetna wiadomość -  powiedział już bardziej entuzjastycznie. - Pojawiła się szansa aby upiec dwie pieczenia na jednym ogniu - odparł i czekał na reakcję innych. 
- Czyli dzięki temu, że oni połączyli siły zrobili się lepszym celem? - zapytała Juliet chcąc zapewne poukładać wszystko w głowie. 
- Dokładnie - odpowiedział mężczyzna - Lecz jest jeden haczyk  - dodał i podszedł do monitora. - Mamy dwa cele zabicie Alarica oraz i tutaj was zaskoczę spowodowanie aby Chris cierpiał - najego twarzy malowała się zemsta. Zemsta za to co zrobił.  
- Co masz na myśli? - dopytał Mike 
- Na myśli mam to, że Chris włączył w swoje interesy swojego syna i to on zajmuje się współpracą z Alariciem. 
- I co w związku z tym? - zapytałam niepewnie powoli gubiąc się w tym wszystkim. 
- A to, że zabijemy syna Chrisa. Dzięki temu będzie cierpiał stanie się łatwym celem a wtedy ja go zlikwiduję osobiście - odparł cały zadowolony i zajął ponownie swoje miejsce. 
- Czekaj, czekaj czyli chcesz zabić dwóch współpracowników Alarica oraz syna Chrisa dzięki temu szef Bety będzie łatwiejszym celem do pozbycia się? Dobrze rozumiem ? - po zadaniu pytania Mike wpatrywał się w Marcusa czekając na potwierdzenie. 
- Dokładnie, dodatkowo gdy pozbędziemy się jego syna Beta upadnie ponieważ nie będzie miała następcy. Dzięki temu pozbędziemy się swoich najgorszych wrogów
- Okej a jak chcesz tego dokonać - tym razem głos zabrała Kate 
- Czekałem na to pytanie - w tym monecie nie można było nie zauważyć uśmiechu na ustach bruneta. - Ważną rolę w tej misji odegra Selena - nagle wszystkie pary oczy spojrzały się na mnie a ja nie wiedziałam w co tej chwili się wpakowałam. 

__________________________________________________

Powróciłam lecz nie wiem czy na długo. Ktoś tu jeszcze jest ? Komentujcie :D 

piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 7 "Musiałeś ją bardzo kochać"

***

Oślepił mnie blask białych szpitalnych lamp. Zmrużyłam oczy i potarłam się lekko o czoło. Powoli otwierałam powieki przyzwyczajając się do jasności panującej w pokoju. Gdy znudziło mi się oglądanie sufitu postanowiłam się podnieść aby zlokalizować miejsce w jakim się znajduję  w tej chwili. Od razu poczułam przeszywający ból w barku. Momentalnie chwyciłam się za to miejsce i poczułam bandaż. Oglądała dokładnie moją ranę przypominając sobie co wydarzyło się na ostatniej misji.
- Panno Gomez proszę leżeć - usłyszałam głos nieznanej mi kobiety. Odwróciłam się w jej stronę i ujrzałam blondynkę zmierzającą w moim kierunku. Posłała w moją stronę uśmiech i usiadła na krzesło obok mojego łóżka.
- Co się stało? - spytałam niepewnie znów spoglądają na bolące miejsce. Ze wszystkich sił próbowałam sobie przypomnieć lecz z marnym skutkiem.
- Była pani na misji aby zabić Alarica - odparła i nadal wpatrywała się we mnie niczym zahipnotyzowana myśląc, że taka informacja mnie zadowoli.
- Tak to jeszcze pamiętam - wtrąciłam aby zachęcić kobietę do dalszej rozmowy.
- W czasie misji została pani postrzelona przez jednego z ochroniarzy. Misja została przerwana a Pan Mike przywiózł Panią całą zakrwawioną do Punktu Omegi - w jednej chwili w mojej głowie pojawił się obraz całego zdarzenia. Co musiał przeżyć Mike oraz inni agenci, że przeze mnie misja znów się nie udała. Miałam ochotę odnaleźć go i wtulić się w jego ramiona. Poczuć ten zapach oraz jego ciepło. Momentalnie wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi.
- Ale Pani nie może wstawać - krzyknęła pielęgniarka lecz ja jedynie puściłam to mimo uszu.

P.O.V Mike

Chodziłem cały w nerwach po gabinecie Marcusa. Zaciskałem pięści powstrzymują się aby go nie uderzyć prosto w twarz.
- Mówiłem ci, że jest nie gotowa! - krzyknąłem uderzając przy tym w stół. Wpatrywałem się w bruneta oczekując na jakikolwiek ruch .
- Uspokój się - odpowiedział spokojnie co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało.
- Jak mam być spokojny jeżeli Selena leży postrzelona i cudem uniknęła śmierci! - kolejny raz podniosłem głos na Marcusa.
- Nic jej nie jest. Często zdarzają się wypadki na misjach i nikt z tego nie robi afery - odparł i wstał za swojego biurka kierując się w stronę oszklonej ściany.
- Chyba sobie żartujesz! Jak możesz być taki spokojny! Mówiłem ci przed misją, że nie jest jeszcze gotowa a ty mnie nie słuchałeś. Jeżeli by zginęła byłaby to wyłącznie twoja wina - nagle mężczyzna odwrócił się w moją stronę i zrobił kilka kroków w przód.
- A ja ci mówiłem, że jest gotowa i gdyby nie dodatkowa ochrona poradziłaby sobie. Chciała pomóc doświadczonej Kate którą schwytali. Widzisz nawet najlepszym zdarzają się wpadki. A poza tym nie możesz rozpamiętywać sprawy z  Alice - w tym momencie jego słowa zabolały prosto w serce. Zacisnąłem z całych sił pięści oraz szczękę odwróciłem się w stronę wyjścia bez słowa i nagle moim oczom ukazała się Selena.

P.O.V Selena

Byłam kompletnie skołowana. Jaka Alice? Czy Mike coś przede mną ukrywa? Stałam osłupiała i wpatrywałam się w niego niczym w obrazek.
- Jak dobrze, że jesteś - odezwał się nagle Marcus i wychylił się za pleców bruneta.  - Jak się czujesz? - dopytał.
- Teraz już w porządku - szepnęłam nadal spoglądając się w chłopaka. Tkwiliśmy w tej pozycji dobre kilkanaście minut.
- Emm mogę porozmawiać z Seleną? - przerwał nam brunet. Na jego słowa ocknęłam się i pokiwałam potakująco głową. Mike wyminą mnie bez słowa i zatrzasną drzwi. - Na pewno wszystko w porządku? - dopytał na co się jedynie uśmiechnęłam i usiadłam na krzesło. - Musisz wybaczyć Mikowi jego zachowanie. On po prostu się martwi ponieważ nie chce przejść przez ten sam horror co kiedyś - nagle z każdym kolejnym wypowiadanym słowem zaczęłam intensywniej słuchać mężczyzny.
- Jaki horror? O czym ty mówisz? - zdziwiłam się i czekałam na jakiekolwiek wyjaśnienia.
- Najlepiej aby Mike powiedział ci o tym. Nie powinnaś usłyszeć tego od osób trzecich - zakomunikował i usiadł koło mnie. - Jak tylko wydobrzejesz wrócisz do misji. Nawet już mam dla ciebie coś specjalnego - dodał i lekko potarł moje ramię. Po pewnym czasie milczenia wstałam i skierowałam się w stronę drzwi w celu odszukania jak najszybciej Mika.
- Dziękuję - odwróciłam się w stronę bruneta i opuściłam pokój.Przemierzałam korytarze rozglądając się na wszystkie strony lecz z marnym skutkiem. Przejrzałam każdy zakamarek budynku bez jakiegokolwiek rezultatu. Nagle olśniła mnie genialna myśl. Momentalnie zmieniłam swój kierunek marszu i zmierzałam w jedyne miejsce o którym wiem tyko ja i chłopak. Wdrapałam się z lekki trudem na dach i powoli kierowałam się w stronę postaci siedzącej na skraju budynku. Powoli zajęłam miejsce koło bruneta. Nie chciałam się odzywać jako pierwsza. Nie chciałam mu się narzucać. Spojrzałam ukratkiem na bruneta i zauważyłam zeszklone oczy. Moja ręka momentalnie powędrowała na ramię chłopaka aby dodać mu otuchy.
- To było 2 lata temu - zaczął nadal nie spoglądając na mnie. - Dołączyła do Punktu Omega dzięki Marcusowi, który poznał ją w zaprzyjaźnionej agnecji w Holandii. Namówił ją do dołączenia do nas. Była świetna, doświadczona i piękna a zarazem delikatna i niewinna. Zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Czułem się przy niej jak fajtłapa, która chce na siebie zwrócić uwagę. byłem wtedy nowicjuszem lecz ona wierzyła we mnie i powtarzała, że będę najlepszy. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Pewnego dnia w tym miejscu powiedziała, że mnie kocha i chce być ze mną do końca życia - w tym momencie na ustach chłopaka wkradł się lekki uśmiech. - Od tamtego momentu byliśmy nierozłączni. Aż do pewnej misji. Pierwsza misja zabicia i rozpracowani gangu Alarica. Marcus postawił ją na pozycje oczyszczacza. Musiała oczyścić dom z ochroniarzy pomagałem jej. Padł strzał Alice upadła. Krew była wszędzie a ja nie mogłem nic zrobić byłem. Byłem bezsilny. Umarła na moich rekach - w tym momencie po policzku Mike spłynęła łza.
- Musiałeś ją bardzo kochać -  odparłam z drżącym głosem mając ochotę zapaść się pod ziemię. Właśnie słuchałam najpiękniejszej historii miłosnej chłopaka którego kochałam i to nie była historia o mnie.
- Kochałem. I obiecałem sobie, ze drugi raz nie popełnię tego błędu. Nie pozwolę abym drugi raz stracił osobę, która jest dla mnie całym światem. A dwa dni temu myślałem, że historia się powtórzy  - odparł i w tym momencie spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Czy to znaczy, że...-  przeciągnęłam i czekałam, aż chłopak uświadomi mnie o tym o czym myślę.
- To znaczy, że kocham cię jak wariat - w tym momencie poczułam motyle w brzuchu. Zbliżyłam się do chłopaka i złączyłam nasze usta w jedność. W tej pozycji mogłam trwać wiecznie.

______________________________________________________

Przepraszam, że tak późno ale sa wakacje musicie mnie zrozumieć.

Powtarzam jeszcze raz Zayn będzie w tym opowiadaniu lecz spokojnie muszę zbudować odpowiednią historię aby nasza Selena mogła się spotkać z Zaynem . Cierpliwości.


Dziękuję za nominacje ale nie biorę w udziału w tym .


Komentujcie :)

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 6 "Boję się o ciebie..."

***

Przemierzałam korytarze szukając tej odpowiedniej sali. Sali do której chciałam wejść od dłuższego czasu. "Magazyn broni"- gdy ujrzałam napis uśmiech sam cisną mi się na usta. Nacisnęłam metalową klamkę i z całych sił pchnęłam ciężkie stalowe drzwi. W pokoju panowała jasność, ściany były przyozdobione wszelkimi rodzajami pistoletów, rewolwerów, granatów i innych różnych rodzajów broni. 
- Uwaga, panna Gomez zaraz się podnieci - usłyszałam głos Kate, która wpatrywała się we mnie z parszywy uśmiechem przeładowywując przy tym pistolet. 
- Zamknij się - odpyskowałam i nadal nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nagle zobaczyłam Mike. Chłopak stał cały uzbrojony po zęby. Jego opięta koszulka dokładnie uwydatniała mięśnie a zielonkawe spodnie idealnie komponowały się z wysokimi czarnymi butami. Nagle spod grzywki zobaczyłam jego smutne oczy, które wpatrywały się we mnie. W tym momencie poczułam motyle w brzuchu i delikatnie przygryzłam wargę puszczając do niego oczko. Rezultatem było dostanie najsłodszego uśmiechu od bruneta, który w tym momencie dodał mi otuchy. 
- Dobra! - odezwał się nagle chłopak i postawił jedną nogę na ławkę i oparł na niej łokieć. - Ostatni raz przypominam przydzielone zadania Lucas, Filip kamery i alarmy. Samanta, Juliet ubezpieczacie nas. Kate i - w tym momencie chłopak mocno wypuścił powietrze z ust - Selena do was należą ochroniarze. Będzie ich prawdopodobnie 10 więc musicie wszystkich załatwić. Adam, Jackob oraz ja zajmujemy się Alarickiem. Wszystko jasne? - nagle cały zespół pokiwał głowami i podniósł się z krzeseł. - A więc do wozu - rozkazał i po sekundzie pomieszczenia stało się puste. Byłam w nim tylko ja i Mike. 
- Wyglądasz sexownie - odparłam i zbliżyłam się niebezpiecznie blisko chłopaka. 
- Sel, naprawdę boję się o ciebie - w jego głosie mogłam usłyszeć obawę i strach. 
- Wszystko będzie w porządku - moja dłoń powędrowała w stronę jego policzka i delikatnie otuliła. - Jeśli pomożesz mi wybrać bron - dodałam na co Mike lekko się zaśmiał a po chwili wręczył mi 4 pistolety z amunicją. Od razu schowałam je do kabury, którą otrzymałam wcześniej i skierowałam się do wyjścia. Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę. Spojrzałam na chłopaka pytającym spojrzeniem a on jedynie wpił się w moje usta. Kilka sekund później musiałam przerwać ten namiętny pocałunek z powodu braku oddechu. 
- Obiecujesz? - wyszeptał 
- Obiecuję - odpowiedziałam i oboje skierowaliśmy się do samochodu. W samochodzie dostaliśmy słuchawki do komunikacji od Filipa. 
- Wszyscy gotowi? Na miejsca! Teraz! Teraz! Teraz! - gdy dotarliśmy na miejsce Mike stał się strasznie poważny i wydawał polecenia ostro. Wybiegłam z auta od razu za Kate oraz Samantą i Juliet. Dziewczyny rozbiegły się na dwie strony obiegając cały dom. 
- Wolne - usłyszałam głos jednej z nich i razem z Katherine ruszyłyśmy dalej przygotowywując wcześniej pistolety. Z momentem zbliżania się do drzwi zwolniliśmy tempa. Obie oparliśmy się o ścianę i kiwnęłyśmy głową na znak, że wchodzimy. Blondynka z całej siły kopnęła drzwi co spowodowało, że się otworzyły ja stałam tuż za nią przygotowana na strzał. Dziewczyna momentalnie się schyliła a przede mną stanęli dwaj ochroniarze. Przełknęłam momentalnie ślinę i pociągnęłam za spust zabijając ich oboje. 
- Dwóch zabitych jeszcze 8 - odparłam do mikrofonu i ruszyłam dalej 
- Dobra robota gdy zostanie 3 wchodzimy do akcji - odezwał się Mike na co lekko się uśmiechnęłam. Po chwili wkroczyłyśmy na pierwsze piętro gdzie stali kolejni ochroniarze. Załatwiliśmy ich bez problemu i pobiegłyśmy dalej. Następnie musiałyśmy wejść do pomieszczenia. Delikatnie otworzyłam drzwi i z całej siły uderzyłam mężczyznę w twarz na co się skulił a następnie dostał kulkę w głowę. Gdy się odwróciłam Kate siłowała się z ochroniarzem. Podeszłam bliżej do niego i kolejny raz pociągnęłam za spust. 
- Dzięki - odparła - Zostało trzech. Wchodzicie - zakomunikowałam i pociągnęła mnie za sobą. Powoli zbliżałyśmy się do największego pomieszczenia gdzie znajdował się Alaric.
- Czekajcie na nas. Nie wchodźcie same! - krzykną Mike do słuchawki. Lecz nie miałam zamiaru go posłuchać. Razem z Kate wbiegłyśmy do pokoju i od razu załatwiłam jednego z 3 ochroniarzy. 
- Kurwa! Mówiłem, że macie nie wchodzić! - głos chłopaka nagle mnie rozproszył poczułam się rozluźniona i nie wiedząc co się dzieje zaczęłam szukać Kate, która była trzymana przez jednego z osiłków. 
- Kolejnych dwóch ochroniarzy wbiegło do domu! - krzykną Filip. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam co się dzieje. Wycelowałam w napastnika z którym siłowała się blondynka.
-Selena, NIE - usłyszałam krzyk dziewczyny i przerażenie w jej oczach. Nagle poczułam przeszywający ból w ramieniu. Upadłam bezwładnie na ziemię.
- Słyszałem strzały. Wszyscy cali? - głos Mike rozbrzmiewał w uchu lecz nie dałam rady odpowiedzieć. Kuliłam się z bólu leżąc w kałuży krwi. Po chwili padły trzy kolejne strzał.
- Cholera! Selena jest ranna - odpowiedziała Kate i podbiegła do mnie.
- Uwaga do wszystkich odwrót misja zakończona niepowodzeniem - w tym głosie usłyszałam drżenie. Brunet delikatnie uniósł mnie na swoich ramionach i skierował się do samochodu.

_______________________________________________

No i kolejny rozdział za nami. Przepraszam za przestój ale sprawy prywatne ;)

czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 5 "Poradzę sobie"

***

- Mike! Mike! - zaczęłam krzyczeć gdy na moim horyzoncie pojawił się chłopak. Szybko podbiegłam do niego i cała w skowronkach pociągnęłam za rękę. Brunet był całkowicie zdezorientowany i nie wiedział o co mi chodzi. 
- Sel, gdzie ty mnie ciągniesz? - dopytywał lekko się uśmiechając z powodu mojego zachowania. Otworzyłam momentalnie drzwi do mojego pokoju i wciągnęłam do niego Mika. Chłopak stał oparty o ścianę i czekał aż w końcu wyduszę z siebie cokolwiek. 
- Marcus - wydyszałam - Marcus, ma dla mnie pierwszą misję! - w tym momencie wtuliłam się w niego zaciągając się jego zapachem. Przez ostatnie miesiące zbliżyliśmy się do siebie i to bardzo. Podobał mi się jeszcze gdy razem chodziliśmy do szkoły. Niestety przez tą całą sytuację, która zaszła nie miałam głowy na romanse, lecz teraz gdy wszystko się uspokoiło i poukładało znów moje serce zaczęło mocniej bić na jego widok tak jak kiedyś. - Dziękuję - wyszeptałam gdy tylko oderwałam się od chłopaka. - Dzięki twoim treningom staje się coraz lepsza i Marcus to docenił - dodałam wpatrując się nadal w jego błękitne tęczówki. 
- Czekaj, czekaj - chłopak momentalnie oprzytomniał i potrząsną lekko głową. Jego dłonie powędrowały za tył głowy a ciało obróciło się o 180 stopni. - Czy jesteś pewna, że Marcus mówił o najbliższej misji? - dopytał nadal wpatrując się w ciekawszy punkt na ścianie. 
- Tak jestem tego pewna - moje słowa były stanowcze. Byłam świadoma tego co usłyszałam niespełna 15 minut temu. - Czy coś się stało? - zapytałam nie pojmując reakcji mężczyzny. 
- Nie, to znaczy tak. Nie możesz wziąć udziału w tej misji - odparł tym razem kierując wzrok w moją stronę. W jego oczach można było zobaczyć strach. Martwił się. Martwił się o mnie. Moje serce zabiło ze zdwojoną siłą. 
- Nie rozumiem. Dlaczego? - w tym momencie usiadłam na kanapie czekając na sensowne wyjaśnienie wszystkiego.
- Po prostu. Będzie niebezpiecznie i to bardzo. Nie chcę aby stało ci się coś złego - gdy wypowiadał te słowa jego ręce spoczęły na moich kolanach a wzrok utkwił w moich tęczówkach. 
- Trenowałam i to dużo. Nic mi się nie stanie - uspokajałam go chcąc za wszelką cenę wziąć w tym wszystkim udział.
- Nie jesteś jeszcze gotowa! -krzyknął nadal wpatrując się we mnie. Czekał na moją rezygnację ale ja tak łatwo się nie poddam.
- Marcus mówił coś innego - mój kontrargument był od razu obalony.
- Marcus z tobą nie trenował. Ja tak! - moja złość podniosła się do granicy możliwości.
- Przestań! Nic mi się nie stanie. Nie będę tam sama - gwałtownie wstałam z łóżka i teraz byłam na wysokości jego oczu które kipiały również złością.
- Nie wiesz na co tych ludzi stać - jego szept był niemalże niesłyszalny. Jego głowa opadła bezwładnie w dół.
- Poradzę sobie - moje ciepłe ręce dotknęły jego policzków. Uniosłam je  aby nasze twarze były naprzeciwko siebie.
- Boję się o ciebie. Nie chcę aby stało ci się coś złego - jego słowa działały jak lek. W tym momencie miałam ochotę go pocałować. Odległość miedzy nami momentalnie się zmniejszała. Po paru sekundach dzieliły nas milimetry. Lekko musnęłam jego wargi dając znak, że pragnę jego bliskości. Nasze wargi toczyły walkę o dominację, dłonie poznawały każdy centymetr ciała, a oddechy przyspieszały w niesamowicie szybkim tempie. Chwilę później wpatrywaliśmy się w siebie łapiąc najmniejszą cząstkę powietrza. Lekko oparłam moją głowę o jego czoło i zmysłowo oblizałam usta. Nagle jego kąciki poszybowały w górę powodując to samo u mnie.
- Wszystko będzie w porządku, zobaczysz - wysapałam i wyswobodziłam się z jego objęć. Mike jedynie pocałował mnie czule w czoło i wyszedł z pokoju.

P.O.V Mike 

Przemierzałem korytarze w szybkim tempie kipiąc cały ze wściekłości. Do tej pory nie mogłem pogodzić się z decyzją Marcusa. Jednym plusem tej całej sytuacji był pocałunek z Seleną. Zapukałem nerwowo do brązowych drzwi i nie czekając na wpuszczenie wkroczyłem do gabinetu. 
- Nie krępuj się, Mike. Wchodź - usłyszałem spokojny głos mężczyzny co wkurzyło mnie dwukrotnie. 
- Postradałeś zmysły aby wysyłać Selenę na misję? - nie owijałem w bawełnę powiedziałem prosto z mostu o co mi chodziło. 
- Emily, możesz nas zostawić, potem zajmę się tymi papierami - brunet chyba zdał sobie sprawę z powagi sytuacji i od razu wyprosił sekretarkę z pomieszczenia. Gdy drzwi się zamknęły spiorunowałem wzrokiem szefa i czekałem na wyjaśnienia. 
- Usiądź - zaproponował wskazując na krzesło 
- Nie przyszedłem tu na pogawędkę - sprostowałem i momentalnie skrzyżowałem ręce na piersiach. 
- Rozumiem jesteś zły za to, że posłałem Sel na tą misję ale zdecydowałem tak dlatego iż uważam, że jest gotowa - jego formułka była  perfekcyjna co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. 
- To jest niebezpieczna szajka zajmująca się narkotykami. Ich ochroniarze są czasami lepiej wyposażeni od nas. Podchodzimy do tej misji drugi raz. Pamiętasz co stało się za pierwszym razem. Mało co a nie straciliśmy Toma - próbowałem wszelkich sposobów aby wykluczyć dziewczynę ze składu. 
-  Rozumiem ale też obserwuję Selenę i jej treningi i wiem, że sobie poradzi - jego parszywy uśmiech doprowadzał mnie do szaleństwa. To nie on widział codziennie śmierć i ne musiał zmagać się problemami podczas akcji oraz stratą przyjaciół podczas służby.
- Gówno wiesz! - wrzasnąłem - To ja z nią trenuję i wiem kto jest kiedy gotowy a Selena jeszcze potrzebuje trochę czasu - dodałem robiąc się cały czerwony. 
- Dość tego. Nie takim tonem! - po tych słowach Marcus z całej siły uderzył w stół powodując u mnie drygnięcie. - Postanowiłem i koniec tematu. Nie możesz rozpamiętywać wciąż sprawy z Alice - w tym momencie szala się przechyliła. 
- Nie masz prawa mówić o Alice. Przez ciebie nie żyje - wysyczałem przez zęby zaciskając pięści. 
- Skończyłem. Selena weźmie udział w misji. A teraz idź się przygotować do odprawy, która będzie za 15 minut - wiedział, że jego słowa mnie zabolały ale nic nie mogłem zrobić. Nie mogłem kwestionować jego decyzji. To on decydował kto weźmie udział w zabójstwie a kto nie. Z trzaskiem drzwi opuściłem pomieszczenie i skierowałem się do sali odpraw. 

P.O.V Selena

Z głośników na korytarzu usłyszałam, że jestem wzywana do sali odpraw. To właśnie tam miałam usłyszeć szczegóły mojej pierwszej misji. Stanęłam naprzeciw szklanych drzwi, które były przyciemniane a po chwili same się rozsunęły abym mogła wejść. Pomieszczenie w jakim się znajdowałam było przyciemnione na środku stał wielki szklany stół a wokół niego skórzane krzesła. Na jednej ścianie był zawieszony wielki telewizor który pokazywał logo naszej firmy. Niepewne zajęłam miejsce obok jednego z agentów i czekałam na przyjście Mika. Długo nie musiałam czekać bo po chwili w pomieszczeniu pojawił się brunet a zaraz z nim Marcus siadając na największym fotelu. 
- Witam wszystkich - przywitał się mężczyzna wstając z siedziska - Jak każdy wie pierwsze podejście w tej sprawie nie powiodło się. Tom został ranny ale dochodzi do zdrowia. Mama nadzieję, że tym razem uda nam się, dlatego, że mamy nowego członka. Selenę - nagle wszystkie pary oczu skierowały się na mnie a ja czułam wielką dumę wiedząc, że jestem potrzebna. Uśmiechnęłam się jedynie lekko i czekałam na dalszą część wypowiedzi szefa. - Mam nadzieję. Ba! Jestem pewien, że sobie poradzi. A teraz Mike przedstawi wam szczegóły przebiegu akcji - dodał i z ostatnim wypowiadanym słowem zając swoje miejsce wpatrując się w bruneta, który wyjmował potrzebne dokumenty z teczki. 
- A więc. Naszym celem jest Alaric Smith - nagle jego zdjęcie pokazało się na wielkim ekranie. - Po nieudanej misji podwoił straż więc będzie to o wiele trudniejsze niż wcześniej.  Z naszych źródeł wiadomo, że 28 czerwca o godzinie 19:00 będzie przebywał w tym o to mieszkaniu -  kolejny slajd z tym razem innym zdjęciem pokazał się na pulpicie. - Zadania są podobne. Lucas z Filipem obsługujecie kamery, czujniki i wszytko co elektroniczne. Samanta oraz Juliet wy ubezpieczacie tyły i stoicie na czatach. Kate wraz z Seleną waszym zadaniem jest ochrona. Macie ją załatwić - na moim ciele pojawiły się dreszcze. Moje pierwsze zadanie a już miałam zabijać. Podobało mi się to. - A ja zabije Alarica z pomocą Adama oraz Jackoba. Wyruszamy jutro o 17:00. Bądźcie gotowi. To wszystko - nagle spojrzałam na chłopaka gdy panował rumor szuranych krzeseł i opuszczaniem sali przez agentów. Poczekałam chwilę abyśmy zostali sami. Podeszłam do niego niepewnie i czekałam aż coś powie. 
- Gdyby to ode mnie zależało zostałabyś w agencji - odparł chowając do teczki wszystkie dokumenty. 
- Wiem i dziękuję - odparłam i pocałowałam go lekko w usta. 
- Idź odpocząć. Rano jest trening i potem wyjazd - mimowolnie uśmiechnęłam się w jego stronę i opuściłam pomieszczenie kierując się do pokoju.

____________________________________________________

No i jest. Ale od razu mówię to nie jest punkt kulminacyjny tego opowiadania. Podoba mi się, że coś tam przewidujecie i piszecie to w swoich komentarzach czasami udaje wam się trafić ;) 


Komentujcie!!!!!!!!!

Im więcej komentarzy tym szybciej się ukazują rozdziały :D

wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 4. "Jestem Seleną Gomez córką najlepszych agentów na świecie..."

***

-Wstawaj! - krzyknęła blondynka nachylając się nad moim zbolałym ciałem. Zaciskając z całych sił pięści wpatrywałam się w posadzkę. W środku tłumiłam gniew jaki mnie ogarniał. Splunęłam krwią na płytki wpatrując się w czerwoną ciecz. Zamknęłam oczy i zamaszystym ruchem całego ciała chciałam uderzyć Kate w policzek. Niestety dziewczyna zablokowała mój cios i szybkim ruchem kopnęła mnie w brzuch. Momentalnie skuliłam się na co kobieta odgięła moje ciało i pięścią uderzyła prosto w twarz. Moje ciało spotkało się z zimną podłogą. Byłam bezsilna. Od godziny przyjmowałam silne ciosy podnosząc się i próbując dalej lecz teraz nie potrafię. 
- Wstawaj! - znów ten okropny głos doszedł do moich uszu. Zebrałam w sobie ostatki sił i zaczęłam czworakować pod ścianę aby zaznać tam ukojenia. Nagle poczułam przeszywając ból w okolicy brzucha. Momentalnie się za niego złapałam i zaczęłam pluć krwią. Skuliłam się w kłębek i jedynie co chciałam to wtulić się w objęcia mojej mamy. Tylko była jedna przeszkoda jej już nie było. 
- Mówiłam abyś wstała! - Katherina niebezpiecznie blisko zbliżyła się do mnie i wpatrywała się czekając na moją reakcję. Czekając na atak, który mogłaby zablokować i znów sprawić mi ból. Bałam się jej. Nie wiedziała co robić. To nie był trening. To było katowanie. Byłam przekonana, że na pierwszych ćwiczeniach ktoś pokaże mi techniki walki i je wytłumaczy a nie zacznie okładać mnie pięściami do krwi. Po chwili zobaczyłam rękę zbliżającą się do mnie w dość szybkim tempie. Przestraszyłam się. Schowałam głowę pomiędzy ręce i czekałam na cios. 
- Dość tego! Zaraz ją zabijesz! - moim zbawieniem był Mike. Wkroczył do sali odciągając blondynkę ode mnie. 
- Miała mieć trening - odburknęła dziewczyna wstając z podłogi. 
- To nazywasz treningiem. Mało co jej nie zabiłaś -  byłam na tyle skatowana, że nie potrafiłam otworzyć oczu. Słyszałam jedynie urywki kłótni jaka toczyła się w sali. 
- Jest beznadziejna! I to ma być córka Wincenta i Agnes? Ja bym się jej wyrzekła - od razu było widać, że Kate nie darzy mnie sympatią i będzie ciężko żyć z tym pod jednym dachem. 
- Zamknij się! Będzie lepsza ode ciebie a teraz z drogi. Ciekawe czy Marcus będzie zadowolony z tego co zrobiłaś dla Seleny - syknął i od razu opuścił pomieszczenie zanosząc mnie do skrzydła szpitalnego. Ułożył mnie delikatnie na kozetce i ruszył do apteczki wyciągając bandaże oraz wodę utlenioną. Ostrożnie nasączył watę i przytkną do mojej skroni. Z powodu bólu syknęłam i poderwałam się do pozycji siedzącej. Odginałam co raz głowę na znak aby już przestał. 
- Nie bądź dzieckiem - powiedział lekko się śmiejąc. W tym samym momencie odłożył wacik na stolik i ostrożnie przykleił kawałek plastra na rozcięty łuk brwiowy.  
- Dziękuję - szepnęłam spuszczając głowę w dół. 
- Nie ma za co - odparł i chwycił mój podbródek tak abym na niego spojrzała. 
- Jestem beznadziejna. Kate ma racje - powiedziałam po chwili cisza jaka nastała pomiędzy nami. 
- Nie mów tak. Ona zawsze traktuje nowych z góry - pocieszył mnie i  zajął miejsce koło mnie. - Nie przepada za nimi a szczególnie za dziewczynami. Boi się, że będą od niej lepsze - dodał i zaczął bawić się zamkiem od bluzy.
- A w ogóle to kim ona tutaj jest? - zapytałam nie wiedząc o tym miejscu praktycznie nic. 
- Kim? Jest prawą ręką Marcusa. Praktycznie ona tutaj rządzi. Marcus bez niej byłby nikim. Ona planuje wszystkie akcje. Trenuje ludzi i nimi rządzi. Marcus jest jedynie jej potrzebny do zatwierdzania jej pomysłów i wdrażania je w życia Omegi - z każdym wypowiedzianym słowem ciekawiło mnie wszystko jeszcze bardziej. 
- A Marcus tak po prostu się daje rządzić nie wygląda na takiego - odparłam po chwili namysłu i ocenie mężczyzny. 
- On nie zdaje sobie z tego sprawy, że jest manipulowany przez nią. Ona porusza nim jak marionetką. Owszem agenci boją się jego bardziej niż Kim ale to jedynie dlatego, że to ona wykreowała go na tego gorszego od niej - jego słowa były takie nierealne. Nie mogłam w to wierzyć. Z całej historii wynikało, że to tak na prawdę Khaterina sprawowała władze nad całym Punktem Omega. 
- To wszystko jest jakieś chore - podsumowałam czekając na reakcję chłopaka. 
- Właśnie dlatego teraz ty możesz przejąc władze i ukrócić Kim i jej rządy  - w oczach Mika mogłam zobaczyć nadzieję. Wpatrywałam się w niego analizując wszystko co powiedział. 
- Nie wiem czy temu podołam. Nawet nie umiem walczyć - zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nic nie umiem i czy poradzę sobie z odpowiedzialnością jaką jest prowadzenie agencji na zlecenie. 
- Pomogę ci. Wytrenuję najlepiej jak potrafię - w głosie bruneta można było usłyszeć ekscytację. 
- Naprawdę? - dopytałam ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Chłopak jedynie pokiwał głową i czekał na moją odpowiedź. - W takim razie, zgoda - sama nie wiem czemu podjęłam taką decyzję. Może dlatego, że powoli do mnie dochodziło, że to wszystko stworzyli moi rodzice i jestem zobowiązana aby to przejąc i prowadzić najlepiej jak potrafię. Z dnia na dzień uświadamiałam się ze swoją przeszłością i tym kim tak na prawdę jestem. Jestem Seleną Gomez córką najlepszych agentów na świecie i dziedziczką Punktu Omega. Agencji zabójstw na zlecenie. Pewna siebie zeskoczyłam na podłogę i zmierzałam do wyjścia w progu przystanęłam i odwróciłam się w stronę Mika. 
- Jutro widzimy się w sali ćwiczeń - odparłam i skierowałam się do pokoju aby zregenerować swoje siły na jutro.


3 miesiące później 

Obrót, kopnięcie oraz wymierzenie ciosu prosto w twarz. Chwycenie ręki obrócenie jej o 180 stopni i wpatrywanie się  ofiarę, którą był Mike. 
- Jesteś świetna poddaje się, poddaje - krzyczał czekając na to aż uwolnię go z niewygodnej pozycji. 
- Jeszcze raz - odparłam czekając na atak ze strony chłopaka. 
- Oszczędź mnie. Mam siniaki w miejscach o których nawet nie wiedziałem - na te słowa parsknęłam śmiechem i natychmiast pomogłam wstać dla bruneta z podłogi. - 3 miesiące a jesteś lepsza ode mnie. Dziewczyno, jesteś do tego stworzona - odparł i razem skierowaliśmy się do wyjścia. 
- Dzięki, staram się dla moich rodziców - nawet ich nie znając tęskniłam za nimi. Brakowało mi ich i to bardzo. 
- Selena, Marcus cię wzywa - nagle przeszkodziła nam Kate zaczepiając nas na korytarzu. 
- Tak, już idę - odpowiedziałam i od razu skierowałam się do pokoju mężczyzny.  Od pierwszego treningu wiele się zmieniło. Kate mnie przeprosiła za to co mi zrobiła i została zdegradowana do pozycji jedynie trenera agentów. Planowanie akcji Marcus powierzył Mike'oiw, który świetnie sprawdza się w nowej roli. A agencjia coraz lepiej prosperuje. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że po ostatniej rozmowie z Marcusem, mężczyzna uświadomił sobie, że był sterowany prze blondynkę i zrobił z tym porządek. Cała zadowolona weszłam do gabinetu gdzie przywitałam się z brunetem. 
- Chciałeś mnie widzieć - odparłam.
- Tak, usiądź - wskazał miejsce przy stole, które od razu zajęłam.
- Coś się stało ? - zapytałam wpatrując się uważnie w każdy jego ruch.
- Widzę twoje postępy w treningach. Radzisz sobie rewelacyjne - ciągnął nudząc mnie przy tym.
- Marcus, do rzeczy - parsknęłam poirytowana. 
- Czas na twoją pierwszą misję - zakomunikował i czekał na moją rekcję. 
- Mówisz poważnie? - nie dowierzałam własnym uszom. Marcus jedynie przytaknął  i lekko się uśmiechnął.  - To fantastycznie - krzyknęłam i momentalnie wtuliłam się w niego. Od kąt zaczęłam trenować czekałam na tą rozmowę. 
- Mike przekaże ci wszystkie informacje. A teraz możesz uciekać - odparł  rozweselony a ja wybiegłam z pokoju cała w skowronkach szukając Mika.

__________________________________________

Oto i kolejny rozdział jak mówiłam trochę dłuższy. 

Komentujcie i piszcie co sądzicie :D

wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 3 "Czy od początku wiedziałeś kim jestem?"

***

Weszłam do pokoju rozglądając się na wszystkie strony. Stawałam niepewnie kroki pocierając przy tym nerwowo dłonie.
- Tutaj masz nowe ubrania - odezwała się nagle dziewczyna lekko mnie strasząc. Od razu spojrzałam na czarną kupkę leżącą na łóżku.  Zbliżyłam się do niej i podniosłam jedną z bluzek. Obejrzałam ją dokładnie i spojrzałam na blondynę ze zdziwieniem.
- To jakiś żart? - zapytałam i uniosłam skrawek materiału w dwóch palcach na poziom czubka mojej głowy.
- Nie rozumiem? - kobieta widocznie była zdezorientowana moim pytaniem.
- To ledwo zakryje mój biust! - warknęłam i rzuciłam top na łóżko.
- Przyzwyczaisz się, za tymi drzwiami masz łazienkę. Jutro zaczynasz trening - odparła bez emocji i wyszła z pomieszczenia zostawiając mnie z tym wszystkim samą. W mojej głowie nadal panował chaos, który musiałam opanować. Usiadłam powoli na tapczanie, który pod moim ciężarem zaczął skrzypieć. Ułożyłam się wygodnie i wlepiłam swój wzrok w sufit. Zdałam sobie, że moje życie do tej pory to było jedno wielkie kłamstwo. Moi prawdziwi rodzice byli agentami i założycielami Punkt Omega  zostali zabici gdy byłam mała. Przechwycili  mnie agenci Bety i ukrywali przede mną prawdę abym tylko nie zniszczyła ich organizacji bo podobno jestem do tego zdolna. To jakiś niedorzeczny absurd. Chwyciłam się natychmiastowo za głowę i potrząsnęłam ją kilkakrotnie. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poderwałam się natychmiastowo i wymruczałam proszę. W progu pojawił się Mike. Lekko się uśmiechną i niepewnie zajął miejsce przy biurku. 
- Wiem, że to głupio zabrzmi ale cieszę się, że tu jesteś - odparł i zaczął bawić się długopisem z nerwów.
- No ja cieszę się trochę mniej - dodałam i tak samo jak on byłam lekko zmieszana.
- Chciałem tylko powiedzieć, że nie udawałem - chłopak nagle odwrócił się w moją stronę i wpatrywał się we mnie obserwując każdy mój ruch.
- Nie rozumiem za bardzo - skrzywiłam się i czekałam na wyjaśnienia.
- Zbliżenie się do ciebie i twojej rodziny to było moje zadanie. Tylko im bardziej brnąłem tym bardziej - jego głos momentalnie się zawiesił - mi się podobałaś - wykrztusił czerwieniąc się natychmiastowo. Moje kąciki ust lekko poszybowały w górę. Spojrzałam na Mika dostrzegając w jego oczach iskierki. Wstałam z łóżka i niepewnie zbliżałam się w jego stronę. Brunet wstał z krzesła a jego ciało drżało. Delikatnie dotknęłam jego ramion.
- Jeszcze jest za wcześnie. Teraz dowiedziałam się kim tak na prawdę jestem. Muszę poukładać to wszystko - w  tym momencie z jego twarzy znikł ten promienny uśmiech a w oczach zniknęły tańczące iskierki.
- Rozumiem - odparł ledwo słyszalnie i sprytnie wyminą mnie kierując się do wyjścia.
- Poczekaj - na te słowa Mike natychmiast odwrócił się w moją stronę wyczekując na kontynuację. - Odpowiesz mi na kilka pytań? - zapytałam niepewnie na co brunet przytakną i zajął najbliższe krzesło. - Czy od początku wiedziałeś kim jestem? - nie wiedziałam od czego zacząć. Miałam tak wiele pytań, które chciałam zadać lecz nie wiedziałam komu.
- Oczywiście, moją misją było odbicie córki założycieli Punktu Omega - jego formalność lekko mnie przerażała.
- A czy hmmm - motałam się jak małe dziecko, które pierwszy raz rozmawia z obcą osobą.
- Może zacznę od początku - ja jedynie się zaśmiałam z powoduz że aż tak było widać moją nieporadność i natychmiast przytaknęłam głową. - Agenci Bety odbili cię jedynie dlatego bo się ciebie boją. Wiedzą, że masz krew najdoskonalszych agentów na ziemi. Przy odpowiednim treningu będziesz maszyną do zabijania, którą nikt nie powstrzyma. Zabrali cię również dlatego, że chcieli osłabić Omegę. Chcieli pozbawić Punkt Omega dowódcy aby zapanował tutaj totalny chaos. Chcieli nas zniszczyć i pozbyć się konkurencji.  Marcus na to nie pozwolił, wziął się w garść i przez te wszystkie lata opracowywał plan odbicia ciebie aż w końcu się udało - po jego wyczerpujące wypowiedzi w mojej głowie wszystko powoli zaczęło się układać.
- Dziękuję -  to jedyne co udało mi się powiedzieć. Brunet jedynie wstał i zmierzał do wyjścia.
- Odpocznij jutro trening - po tych słowach chłopak znikną za drzwiami. Opadłam bezwolnie na łóżko nadal do końca nie wierząc w to wszystko co się stało przez te ostatnie dwie doby. Leniwie skierowałam się do łazienki aby w końcu zmyć z siebie ten cały brud. Relaksacyjna kąpiel pobudziłam mój umysł i pozwoliła świeżo myśleć. Po całej wieczornej toalecie skierowałam się do łóżka gdzie chciałam odpłynąć w bogi sen i zapomnieć choć na chwilę o tej całej sytuacji, która wywróciła mój świat do góry nogami.

___________________________________________________________________________
Z tego miejsca chcę od razu przeprosić, że tak długo nic nie dodawałam jest to spowodowane natłokiem zajęć. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Od razu przepraszam, że rozdział jest taki krótki ale wolałam coś dodać niż nic. Proszę zrozumcie mnie. Obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy.


Mamy również zwiastun DZIĘKUJĘ Sassy girl z Bajkowych Zwiastunów za jego wykonanie.