poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 2 "To za dużo jak na jeden dzień"

***

Powoli otworzyłam oczy marszcząc przy tym czoło. Czułam się jak po dawce narkotyków. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i powoli wstałam z zimnej podłogi. Od razu tego pożałowałam. Nagle zakręciło mi się w głowie. Natychmiast chwyciłam się za bolące miejsce. Gdy moja dłoń zbliżyła się do czoła poczułam coś mokrego. Szybko spojrzałam na dłoń okazało się, że to krew. Ponownie rozejrzałam się po pomieszczeniu chcąc się zorientować gdzie się znajduje. Dopiero po chwili dotarło do mnie co się tak na prawdę stało. Moi rodzice nie żyją a ja zostałam porwana i uwięziona w izolatce bez okien. Mimowolna łza spłynęła po moim policzku. Kucnęłam w rogu pokoju oplatając się dłońmi. Zacisnęłam z całych sił powieki aby żadna łza nie mogła wydostać się na zewnątrz. Moje paznokcie wbijały się w przedramiona powodując ukojenie. Moje ciało bujało się we wszystkie strony. Co raz mocniej zagryzałam wargę czując metaliczny posmak krwi. Po dłuższej chwili uświadomiłam sobie, że wyrządzam krzywdę nie im lecz sobie. Momentalnie zerwałam się z podłogi i podbiegłam do metalowych drzwi. Z całej siły uderzyłam w nie krzycząc. Kolejne uderzenia i kopnięcia były coraz silniejsze a krzyk głośniejszy. Nagle zamki zaczęły się otwierać. Zrobiłam kilka kroków do tyłu nie wiedząc co mnie czeka. Moje pięści zaciskały się coraz mocniej i były gotowe do ataku. W progu stanęła kobieta. Na jej twarzy widniał parszywy uśmiech. 
- Za mną - odparła i odwróciła się do mnie tyłem. Zaczęłam szybkim tempem biec w jej stronę. Lecz od razu pożałowałam Na szyi poczułam mocny uścisk. 
- Nie próbuj tego nigdy więcej - wysyczała przez zęby i wbiła swój wzrok we mnie. Ciężko przełknęłam ślinę i spoglądała na nią z nienawiścią. Kobieta momentalnie mnie puściła i ruszyła przed siebie. Nagle jej ręka powędrowała za skórzaną kurtkę odsłaniając pistolet. Lekko się przestraszyłam i oplotłam się dłońmi. Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam gdzie jestem, kim są ci ludzie oraz czy nie idę na pewną śmierć. Długie korytarze ciągnęły się niemiłosiernie nagle na końcu jednego z nich odznaczały się czarne drzwi a po obu stronach stali ochroniarze uzbrojeni po zęby. Zawahałam się na moment stanęłam w miejscu lecz po chwili się ocknęłam. Drzwi się otworzyły a blondynka odsunęła się na bok komunikując abym weszła do środka. 
- Marcus już na ciebie czeka - odparła gdy przeszłam obok niej. Gdy przekroczyłam próg moim oczom ukazał się pokaźnych rozmiarów gabinet. Powoli stawiałam krok za krokiem szukając osoby która prawdopodobnie na mnie czeka. 
- Selena! W końcu się widzimy - moje ciało zastygło. Mężczyzna w czarnym garniturze zbliżał się do mnie poprawiając co raz swoją marynarkę. 
- Nie znam cię - powiedziałam cofając się. 
- Ty mnie nie znasz lecz ja cię znam doskonale - zdziwiłam się. Czy to jest możliwe? Nagle poczułam przeszkodę na mojej drodze. Oparłam się o mahoniowy stół przełykając nerwowo ślinę. - Nie bój się. Zaraz ci wszystko wyjaśnię - powoli ruszyłam w stronę krzesła. Usiadłam na miękkim siedzisku i czekałam aż usłyszę wyjaśnienia. Marcus skierował się do swojego biurka i z szuflady wyciągną dwie beżowe teczki. Położył je przede mną i zajął miejsce na przeciwko. Jego dłonie były splecione a podbródek oparty na nich. 
- Co to jest? - zapytała sięgając po jedną z nich 
- Prawda - nagle na jego ustach pojawił się uśmiech. Na  jego twarzy było widać zaciekawienie jak zareaguje na to co znajdę w teczkach. Powoli otworzyłam jedną z nich a w oczach pojawiły się łzy. Szybko chwyciłam po drugą tak samo nie wierząc w zawartość. 
- Co to ma znaczyć? - z mojej krtani wydobył się półszept 
- To są agenci Bety - zaczął mężczyzna wstając z krzesła. 
- Co ty pieprzysz! -krzyknęłam - To są, byli moi rodzice - nagle mój głos zacichł.
- Jesteś tego pewna? - odparł wpatrując się w szybę. - Twoi prawdziwi rodzice to Agnes oraz Wincent - jego słowa kompletnie mnie zszokowały. Chciałam coś powiedzieć lecz Marcus mówił dalej - Byli założycielami Punktu Omega w którym się obecnie znajdujesz. Byli najlepszymi agentami Omega. Twoja matka zaszła w ciążę, urodziła cię. Gdy miałaś zaledwie dwa lata agenci Bety zaatakowali Omege a twoi rodzice zginęli. Zginęli za ciebie. Wtedy Beta zabrała ciebie i postanowiła zataić wszystko. Podstawiając fałszywą rodzinę. Lecz my musieliśmy ciebie odbić. Planowaliśmy to przez 16 lat aż w końcu się udało. - nagle mężczyzna odwrócił się do mnie czekając aż coś powiem. Ja jedynie wpatrywałam się w dokumenty które zgadzały się z historią Marcusa. 
- Czemu mam ci wierzyć? - zapytałam pełna dezorientacji -  Skąd mam wiedzieć czy to nie jest jakaś historyjka wyssana z palca? - Ciemnowłosy podszedł do ogromnego ekranu zawieszonego na ścianie. Nagle wyświetlił się film. Zobaczyłam kobietę w ciąży oraz mężczyznę. Byli szczęśliwi, kochali się. Następnie kolejny kadr. W śród nich pojawiło się dziecko. Dziewczynka. 
- Sel, kochanie chodź do mamusi - szepnęła kobieta a ja drygnęłam. Powoli zaczęłam wierzyć w to wszystko lecz oglądałam dalej. Następny obraz. Prawdopodobnie mój ojciec podchodzi do mnie i zawiesza mi na szyi mały medali. W mojej głowie łączą się fakty. Moja dłoń powili wędruje na szyję gdzie znajduje się ten sam medalik w kształcie omegi. Przez całe życie zastanawiałam się skąd posiadam ten wisiorek teraz już wiem. Dostałam go od prawdziwych rodziców. Marcus puścił mi kolejny film. Moment ataku. Widziałam jak moja własna matka ochrania mnie swoim ciałem widziałam jak ginie mój ojciec, widziałam jak zabierają mnie. Wszystko teraz do mnie doszło. Moje życie to była jedna wielka kpina, fałsz, oszustwo. 
- Teraz mi wierzysz? - zapytał mnie mężczyzna lecz ja nie odpowiedziałam.
- Dlaczego ja? - opowiedziałam pytaniem na pytanie. 
- To proste, zemsta - odparł. - Twoi rodzice zabili brata Chrisa. Szefa Bety. W ramach zemsty chciał cie porwać i wykluczyć z szeregów organizacji.Wiedząc, że będziesz jedną z najlepszych agentów. Niestety straciliśmy nie tylko ciebie ale również Agnes i Wincenta - nagle jego wzrok skierował się na mnie. Nie wiedziała  jak mam zareagować.
- Muszę to przemyśleć - w końcu byłam w stanie się odezwać. - To za dużo jak na jeden dzień - dodałam.
- Oczywiście - oznajmił.- Kate! - w drzwiach pojawiła się ta sama blond dziewczyna spoglądając na mnie - Zaprowadź Selene do jej nowego pokoju. Daj nowe ubrania i coś do jedzenia - zarządził i zasiadł za biurkiem czekając aż opuścimy pomieszczenie.

____________________________________________________

No i mamy 2 rozdział :) Dziękuję za komentarze i obserwatorów :D Do następnego

A i może ktoś z tutaj chętnych chce napisać ze mną nowe opowiadanie? 53608760  - piszcie ;)

środa, 13 maja 2015

Rozdział 1 "Misja zakończona niepowodzeniem"

***

- Mamo! - krzyknęłam z całych sił otoczona stertą ubrań. Wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w drzwi czekając na przyjście jedynej osoby w tym domu, która jest w stanie mi pomóc. - Mamo! - ponowiłam krzyk ze zdwojoną siłą. 
- Co się stało? - nagle w drzwiach stanęła brunetka. Niepewnie weszła do pokoju przyglądając się uważnie mojej osobie. Usiadła delikatnie na rogu łóżka i szybko przytknęła dłoń do ust aby powstrzymać śmiech. 
- To nie jest zabawne! - furknęłam i zaplotłam ręce na klatce piersiowej. 
- Sel, twój pokój to istny armagedon - podsumowała rozglądając się wokoło.
-Przesadzasz - sprostowałam - Potrzebuje pomocy - dodałam po chwili spoglądając co raz na mamę. 
- Nie możesz wydostać się z tej kupy ubrań? - dopytała i podała mi rękę abym wstała. Szybko skorzystałam z  pomocnej dłoni i po chwili stałam twarzą twarz z rodzicielką. 
- Bardzo śmieszne - bąknęłam - Nie mam się w co ubrać - westchnęłam i kopnęłam jedną z bluzek leżących na ziemi. 
- Biedactwo - powiedziała czule brunetka i dotknęłam delikatnie mój policzek. 
- Mamo! - krzyknęłam. - Nie jestem małą dziewczynką - dodałam po chwili.
- Dobrze, dobrze już ci pomagam. A więc randka? - nagle wzrok kobiety powędrował w moją stronę. Jedynie co zrobiłam to przytaknęłam niepewnie a na moich ustach od razu wkradł się uśmiech. - Kto jest tym szczęściarzem? -dopytała i schyliła się po czarne spodnie kładąc je od razu na łóżku. 
- Mike - szepnęłam prawie bezdźwięcznie 
- Mike Wesley? - zapytała chodź dokładnie wiedziała, że o niego chodziło. Przemilczałam to pytanie a następnie spojrzałam na łóżko gdzie leżały spodnie i bluzka, które idealnie się ze sobą komponowały. 
- Dziękuję - natychmiast podbiegłam do mamy i rzuciłam się jej na szyję całując przy tym w policzek. 
- Już dobrze - zaśmiała się kobieta i powoli się ode mnie odsunęła. - Szykuj się bo zaraz chyba wychodzisz. - powiedziała kierując się w stronę drzwi. Momentalnie spojrzałam na zegarek dochodziła 18 miałam jeszcze nie całą godzinę do wyjścia. Szybko chwyciłam ubrania i pobiegłam do toalety. Po pół godzinie gotowa stałam w salonie nakładając ostatnie poprawki. 
- Uważaj tylko na siebie - nagle gruby głos lekko mnie zdezorientował. 
- Tato - przewróciłam teatralnie oczami i nadal nakładałam starannie błyszczyk. Zadowolona z efektu schowałam go do torebki i odwróciłam się w stronę ojca. 
- Co to jest? - zapytałam gdy ujrzałam go z wyciągniętą ręką w moją stronę. 
- Gaz pieprzowy, przyda ci się - odparł wciskając mi metalową buteleczkę. 
- Uspokój się - w moim głosie można było usłyszeć irytację. Zawsze to samo - pomyślałam. 
- Ojciec ma rację, weź ten gaz. Na pewno nie zaszkodzi - nagle w korytarzu pojawiła się mama. 
- No dobra. Wygrałeś - burknęłam i chwyciłam butelkę przyglądając się na nią z uwagą. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka szybko wpakowałam gaz do torebki i ostatni raz spojrzałam w lustro.
- Wyglądasz olśniewająco - skomentowałam mama gdy zobaczyła moje zmartwienie na twarzy. Uśmiechnęłam się w jej stronę dziękując przy tym. - Idź bo się spóźnisz - dodała 
- Kocham was - po tych słowach szybko otworzyłam drzwi. Przede mną stał chłopak. Uśmiechnęłam się do niego niepewnie i pocałowałam w policzek na powitanie. 
- Pięknie wyglądasz - odparł wpatrując się we mnie z uwagą. Na te słowa momentalnie na moje poliki wkradł się rumieniec. Oboje trzymając się za ręce skierowaliśmy się do auta. Okazało się, że Mike zabiera mnie do kina. Po cudownym seansie chłopak postanowił odprowadzić mnie do domu. 
- To był cudowny wieczór - odparłam gdy staliśmy oboje na ganku. 
- Cała przyjemność po mojej stronie - zażartował chłopak na co lekko się zaśmiałam. 
- Jest jeszcze wcześnie, może wejdziesz? - zaproponowałam i czekałam na reakcje Mika.
- Jeśli nie będę przeszkadzał to z chęcią - odparł i uśmiechną się zniewalająco w moją stronę. Nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg domu. 
- Mamo! Tato! Mamy gościa - krzyknęłam aby przedstawić im chłopaka. Niestety nikt nie zareagował. 
- Mamo! - ponowiłam krzyk. Znów głucha cisza. - Pewnie coś oglądają w salonie - zwróciłam się do chłopaka uspokajając go. Zmierzaliśmy w tamtym kierunku w milczeniu. - Tato? - znów brak reakcji. Rozglądałam się na wszystkie strony lecz w salonie nikogo nie było. Nagle poczułam, że nastąpiłam na coś mokrego. Szybko spojrzałam na podłogę a z mojej krtani wydobył się przeraźliwy krzyk. Wielka plama krwi zdobiła moją posadzkę. Szybko zasłoniłam usta dłonią i wtuliłam się w chłopaka.  Po paru sekundach opanowałam swoje emocje i wyswobodziłam się z objęć chłopaka.
- Co tu się stało? - zapytałam drżącym głosem rozglądając się we wszystkie strony.
- Spokojnie Sel, pewnie to jakieś nieporozumieniem - słowa chłopaka lekko podniosły mnie na duchu.
- Tato! - krzyknęłam znów nie oczekując na jakąkolwiek reakcję. Usiadłam z bezsilności na kanapie wtulając się od razu w ramiona Mika. Nagle przeszedł mnie paraliż. Mój świat staną w miejscu. Krzyknęłam z całych sił popadając w histerię. Chłopak próbował mnie uspokoić lecz było to daremne. Szybko podbiegłam do ojca, który leżał w kałuży krwi. Moje ręce trzęsły się nie miłosiernie. Nie mogłam opanować żadnego swojego ruchu. Wpatrywałam się w martwe ciało mojego ojca. Nagle poczułam jak ktoś odciąga mnie od mężczyzny. Byłam otumaniona. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nagle silna dłoń została przytknięta do moich ust. Opamiętałam się momentalnie i rozejrzałam się po salonie. Uświadomiłam sobie, że za mną stoi mężczyzna ubrany cały na czarno. Krępował moje ruchy swoimi silnymi ramionami.  Do moich oczu napłynęła kolejna fala łez, gdy ujrzałam Mike z pistoletem przystawionym do skroni mojej matki oniemiałam. Obie wpatrywałyśmy się w siebie. Moje serce łomotało niczym dzwon. Nagle przypomniałam sobie, że w torebce mam gaz pieprzowy. Delikatnie zaczęłam po niego sięgać.
- Niestety, to jest twój koniec Megan, misja zakończona niepowodzeniem - odparł Mike i nacisną spust pistoletu. Moje ciało zastygło. Nie zastanawiając się wyciągnęłam buteleczkę z torebki ściskając ją z całych sił. Gdy mężczyzna poluźnił uścisk wyrwałam się z niego i bez zastanowienia prysnęłam mu w twarz gazem. Nie wiedząc co robić wybiegłam z domu. Biegłam z całych sił przed siebie. Próbowałam wymazać z głowy tą chorą sytuację tłumacząc sobie, że to tylko sen. Nagle zostałam przygnieciona czyimś ciężarem ciała. Moja twarz przywitała się z asfaltem. Mocno zacisnęłam oczy szlochając przy tym. Po chwili poczułam lekkie ukucie a moje oczy stały się senne.

____________________________________________________

A oto i pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że się Wam podoba. Komentujcie dodawajcie się do obserwatorów. 



piątek, 8 maja 2015

Prolog

***

Nad Londynem roztaczały się ciemne chmury. Jedyne światło dawały latarnie oddalone od siebie w tej samej odległości. Stukot obcasów rozbrzmiewał po całej okolicy. Szczupła kobieta ubrana w czarny płaszcz zmierzała w stronę umówionego wcześniej miejsca. W ręku trzymała teczkę a na twarzy miała wymalowaną obojętność. Po chwili rozejrzenia się wokół siebie z kieszeni wyjęła paczkę papierosów. Ostrożnie wyciągnęła jednego z wielu i bez zastanowienia odpaliła zaciągając się dymem. Czynność powtarzała co kilka minut. Nagle stukot obcasów ucichł. Blondynka zatrzymała się w miejscu gdzie światło latarni nie docierało. Spojrzała nerwowo na zegarek i rozglądała się we wszystkie strony. Ostatni raz zaciągnęła się papierosem a następnie starannie go zdeptała. szybkim ruchem ręki wyjęła z kieszeni czarnego płaszcza telefon wybierając rząd cyfr. Gdy miała naciskać zieloną słuchawkę zapatrzyła się w jeden punkt. Telefon mimowolnie oddalał się od ucha a oczy dziewczyny coraz szybciej mrużyły się.
- Ile razy mam wam powtarzać, że macie się nie spóźniać? - warknęła gdy dwoje mężczyzn stanęło naprzeciwko niej.
- Musieliśmy zamknąć poprzednią sprawę - usprawiedliwił się jeden z nich i nerwowo przystępował z nogi na nogę.
- Jeszcze jedno takie spóźnienia a będziecie się tłumaczyć dla Marcusa - na te słowa oboje mężczyzn spojrzało się na siebie przełykając ciężko ślinę.
- Co masz dla nas tym razem - przerwał ciszę brunet chowając swój pistolet do kabury.
- Wbrew pozorom zadanie jest trudne - zaczęła kobieta wyciągając teczkę w ich kierunku. Niepewnie jeden z nich wziął teczkę i ostrożnie otworzył aby przeczytać jej zawartość.
- Nie rozumiem - dodał po chwili
- Z kim ja muszę pracować? - zapytała poirytowana dziewczyna przewracając teatralnie oczami. - Waszym zadaniem jest odbicie Seleny Gomez. Jest nam potrzebna do kolejnych misji - kobieta wertowała kartki i co chwila pokazywała różne zdjęcia z wizerunkiem dziewczyny. - Na początku musicie się pozbyć dwóch agentów z Bety, którzy podszywają się pod jej rodziców. Następnie w nienaruszonym stanie macie dostarczyć Gomez do Punktu Omega. Zrozumiano? - ostre słowa kobiety wzbudziły u mężczyzn lekki stres. Jednocześnie pokiwali głową i powoli oddalali się od miejsca spotkania. - Tym razem nie możecie popełnić błędu - dodała na koniec i wpatrywała się na dwie sylwetki, które powoli znikały w ciemności. Następnie gdy była pewna, że znajduje się sama po raz kolejny wyciągnęła telefon i wybrała numer.
- Wszystko gotowe, Gomez niedługo będzie w naszych szeregach - odparła a na jej ustach wkradł się lekki uśmiech po chwili zakończyła połączenie i chowając telefon do torebki ruszyła w kierunku ciemnego parku.

___________________________________________

A więc chciałabym powitać Was serdecznie na moim nowym blogu mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i dodacie się do obserwatorów to do napisania niedługo :)

Zapraszam

Witam z tej strony Ruda :) chciałabym serdecznie zaprosić Was na mojego kolejnego bloga. Niedługo pojawi się Prolog. Na chwilę obecną możecie zapoznać się z bohaterami. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Pozdrawiam Ruda :)