czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 5 "Poradzę sobie"

***

- Mike! Mike! - zaczęłam krzyczeć gdy na moim horyzoncie pojawił się chłopak. Szybko podbiegłam do niego i cała w skowronkach pociągnęłam za rękę. Brunet był całkowicie zdezorientowany i nie wiedział o co mi chodzi. 
- Sel, gdzie ty mnie ciągniesz? - dopytywał lekko się uśmiechając z powodu mojego zachowania. Otworzyłam momentalnie drzwi do mojego pokoju i wciągnęłam do niego Mika. Chłopak stał oparty o ścianę i czekał aż w końcu wyduszę z siebie cokolwiek. 
- Marcus - wydyszałam - Marcus, ma dla mnie pierwszą misję! - w tym momencie wtuliłam się w niego zaciągając się jego zapachem. Przez ostatnie miesiące zbliżyliśmy się do siebie i to bardzo. Podobał mi się jeszcze gdy razem chodziliśmy do szkoły. Niestety przez tą całą sytuację, która zaszła nie miałam głowy na romanse, lecz teraz gdy wszystko się uspokoiło i poukładało znów moje serce zaczęło mocniej bić na jego widok tak jak kiedyś. - Dziękuję - wyszeptałam gdy tylko oderwałam się od chłopaka. - Dzięki twoim treningom staje się coraz lepsza i Marcus to docenił - dodałam wpatrując się nadal w jego błękitne tęczówki. 
- Czekaj, czekaj - chłopak momentalnie oprzytomniał i potrząsną lekko głową. Jego dłonie powędrowały za tył głowy a ciało obróciło się o 180 stopni. - Czy jesteś pewna, że Marcus mówił o najbliższej misji? - dopytał nadal wpatrując się w ciekawszy punkt na ścianie. 
- Tak jestem tego pewna - moje słowa były stanowcze. Byłam świadoma tego co usłyszałam niespełna 15 minut temu. - Czy coś się stało? - zapytałam nie pojmując reakcji mężczyzny. 
- Nie, to znaczy tak. Nie możesz wziąć udziału w tej misji - odparł tym razem kierując wzrok w moją stronę. W jego oczach można było zobaczyć strach. Martwił się. Martwił się o mnie. Moje serce zabiło ze zdwojoną siłą. 
- Nie rozumiem. Dlaczego? - w tym momencie usiadłam na kanapie czekając na sensowne wyjaśnienie wszystkiego.
- Po prostu. Będzie niebezpiecznie i to bardzo. Nie chcę aby stało ci się coś złego - gdy wypowiadał te słowa jego ręce spoczęły na moich kolanach a wzrok utkwił w moich tęczówkach. 
- Trenowałam i to dużo. Nic mi się nie stanie - uspokajałam go chcąc za wszelką cenę wziąć w tym wszystkim udział.
- Nie jesteś jeszcze gotowa! -krzyknął nadal wpatrując się we mnie. Czekał na moją rezygnację ale ja tak łatwo się nie poddam.
- Marcus mówił coś innego - mój kontrargument był od razu obalony.
- Marcus z tobą nie trenował. Ja tak! - moja złość podniosła się do granicy możliwości.
- Przestań! Nic mi się nie stanie. Nie będę tam sama - gwałtownie wstałam z łóżka i teraz byłam na wysokości jego oczu które kipiały również złością.
- Nie wiesz na co tych ludzi stać - jego szept był niemalże niesłyszalny. Jego głowa opadła bezwładnie w dół.
- Poradzę sobie - moje ciepłe ręce dotknęły jego policzków. Uniosłam je  aby nasze twarze były naprzeciwko siebie.
- Boję się o ciebie. Nie chcę aby stało ci się coś złego - jego słowa działały jak lek. W tym momencie miałam ochotę go pocałować. Odległość miedzy nami momentalnie się zmniejszała. Po paru sekundach dzieliły nas milimetry. Lekko musnęłam jego wargi dając znak, że pragnę jego bliskości. Nasze wargi toczyły walkę o dominację, dłonie poznawały każdy centymetr ciała, a oddechy przyspieszały w niesamowicie szybkim tempie. Chwilę później wpatrywaliśmy się w siebie łapiąc najmniejszą cząstkę powietrza. Lekko oparłam moją głowę o jego czoło i zmysłowo oblizałam usta. Nagle jego kąciki poszybowały w górę powodując to samo u mnie.
- Wszystko będzie w porządku, zobaczysz - wysapałam i wyswobodziłam się z jego objęć. Mike jedynie pocałował mnie czule w czoło i wyszedł z pokoju.

P.O.V Mike 

Przemierzałem korytarze w szybkim tempie kipiąc cały ze wściekłości. Do tej pory nie mogłem pogodzić się z decyzją Marcusa. Jednym plusem tej całej sytuacji był pocałunek z Seleną. Zapukałem nerwowo do brązowych drzwi i nie czekając na wpuszczenie wkroczyłem do gabinetu. 
- Nie krępuj się, Mike. Wchodź - usłyszałem spokojny głos mężczyzny co wkurzyło mnie dwukrotnie. 
- Postradałeś zmysły aby wysyłać Selenę na misję? - nie owijałem w bawełnę powiedziałem prosto z mostu o co mi chodziło. 
- Emily, możesz nas zostawić, potem zajmę się tymi papierami - brunet chyba zdał sobie sprawę z powagi sytuacji i od razu wyprosił sekretarkę z pomieszczenia. Gdy drzwi się zamknęły spiorunowałem wzrokiem szefa i czekałem na wyjaśnienia. 
- Usiądź - zaproponował wskazując na krzesło 
- Nie przyszedłem tu na pogawędkę - sprostowałem i momentalnie skrzyżowałem ręce na piersiach. 
- Rozumiem jesteś zły za to, że posłałem Sel na tą misję ale zdecydowałem tak dlatego iż uważam, że jest gotowa - jego formułka była  perfekcyjna co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. 
- To jest niebezpieczna szajka zajmująca się narkotykami. Ich ochroniarze są czasami lepiej wyposażeni od nas. Podchodzimy do tej misji drugi raz. Pamiętasz co stało się za pierwszym razem. Mało co a nie straciliśmy Toma - próbowałem wszelkich sposobów aby wykluczyć dziewczynę ze składu. 
-  Rozumiem ale też obserwuję Selenę i jej treningi i wiem, że sobie poradzi - jego parszywy uśmiech doprowadzał mnie do szaleństwa. To nie on widział codziennie śmierć i ne musiał zmagać się problemami podczas akcji oraz stratą przyjaciół podczas służby.
- Gówno wiesz! - wrzasnąłem - To ja z nią trenuję i wiem kto jest kiedy gotowy a Selena jeszcze potrzebuje trochę czasu - dodałem robiąc się cały czerwony. 
- Dość tego. Nie takim tonem! - po tych słowach Marcus z całej siły uderzył w stół powodując u mnie drygnięcie. - Postanowiłem i koniec tematu. Nie możesz rozpamiętywać wciąż sprawy z Alice - w tym momencie szala się przechyliła. 
- Nie masz prawa mówić o Alice. Przez ciebie nie żyje - wysyczałem przez zęby zaciskając pięści. 
- Skończyłem. Selena weźmie udział w misji. A teraz idź się przygotować do odprawy, która będzie za 15 minut - wiedział, że jego słowa mnie zabolały ale nic nie mogłem zrobić. Nie mogłem kwestionować jego decyzji. To on decydował kto weźmie udział w zabójstwie a kto nie. Z trzaskiem drzwi opuściłem pomieszczenie i skierowałem się do sali odpraw. 

P.O.V Selena

Z głośników na korytarzu usłyszałam, że jestem wzywana do sali odpraw. To właśnie tam miałam usłyszeć szczegóły mojej pierwszej misji. Stanęłam naprzeciw szklanych drzwi, które były przyciemniane a po chwili same się rozsunęły abym mogła wejść. Pomieszczenie w jakim się znajdowałam było przyciemnione na środku stał wielki szklany stół a wokół niego skórzane krzesła. Na jednej ścianie był zawieszony wielki telewizor który pokazywał logo naszej firmy. Niepewne zajęłam miejsce obok jednego z agentów i czekałam na przyjście Mika. Długo nie musiałam czekać bo po chwili w pomieszczeniu pojawił się brunet a zaraz z nim Marcus siadając na największym fotelu. 
- Witam wszystkich - przywitał się mężczyzna wstając z siedziska - Jak każdy wie pierwsze podejście w tej sprawie nie powiodło się. Tom został ranny ale dochodzi do zdrowia. Mama nadzieję, że tym razem uda nam się, dlatego, że mamy nowego członka. Selenę - nagle wszystkie pary oczu skierowały się na mnie a ja czułam wielką dumę wiedząc, że jestem potrzebna. Uśmiechnęłam się jedynie lekko i czekałam na dalszą część wypowiedzi szefa. - Mam nadzieję. Ba! Jestem pewien, że sobie poradzi. A teraz Mike przedstawi wam szczegóły przebiegu akcji - dodał i z ostatnim wypowiadanym słowem zając swoje miejsce wpatrując się w bruneta, który wyjmował potrzebne dokumenty z teczki. 
- A więc. Naszym celem jest Alaric Smith - nagle jego zdjęcie pokazało się na wielkim ekranie. - Po nieudanej misji podwoił straż więc będzie to o wiele trudniejsze niż wcześniej.  Z naszych źródeł wiadomo, że 28 czerwca o godzinie 19:00 będzie przebywał w tym o to mieszkaniu -  kolejny slajd z tym razem innym zdjęciem pokazał się na pulpicie. - Zadania są podobne. Lucas z Filipem obsługujecie kamery, czujniki i wszytko co elektroniczne. Samanta oraz Juliet wy ubezpieczacie tyły i stoicie na czatach. Kate wraz z Seleną waszym zadaniem jest ochrona. Macie ją załatwić - na moim ciele pojawiły się dreszcze. Moje pierwsze zadanie a już miałam zabijać. Podobało mi się to. - A ja zabije Alarica z pomocą Adama oraz Jackoba. Wyruszamy jutro o 17:00. Bądźcie gotowi. To wszystko - nagle spojrzałam na chłopaka gdy panował rumor szuranych krzeseł i opuszczaniem sali przez agentów. Poczekałam chwilę abyśmy zostali sami. Podeszłam do niego niepewnie i czekałam aż coś powie. 
- Gdyby to ode mnie zależało zostałabyś w agencji - odparł chowając do teczki wszystkie dokumenty. 
- Wiem i dziękuję - odparłam i pocałowałam go lekko w usta. 
- Idź odpocząć. Rano jest trening i potem wyjazd - mimowolnie uśmiechnęłam się w jego stronę i opuściłam pomieszczenie kierując się do pokoju.

____________________________________________________

No i jest. Ale od razu mówię to nie jest punkt kulminacyjny tego opowiadania. Podoba mi się, że coś tam przewidujecie i piszecie to w swoich komentarzach czasami udaje wam się trafić ;) 


Komentujcie!!!!!!!!!

Im więcej komentarzy tym szybciej się ukazują rozdziały :D

5 komentarzy:

  1. Boooski... Uwielbiam tego bloga. Selena i Mike są słodcy. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. HA! Wiedziałam że sie pocałują! Czekam na wiecej.. Tylko.. jest tu jedno nie wytłumaczone.. Co sie stało z Alice ?
    tonaszhoryzont.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Mike i Selena coraz bardziej hm..... zbliżają się? Ogólnie to było słodkie, kiedy on się tak o nią martwił i jak się pocałowali :D Jestem strasznie ciekawa tej misji.
    Czekam więc na nexta i pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Misja...
    Kocham tego bloga ;)
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Komentarz = motywacja :)