wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 4. "Jestem Seleną Gomez córką najlepszych agentów na świecie..."

***

-Wstawaj! - krzyknęła blondynka nachylając się nad moim zbolałym ciałem. Zaciskając z całych sił pięści wpatrywałam się w posadzkę. W środku tłumiłam gniew jaki mnie ogarniał. Splunęłam krwią na płytki wpatrując się w czerwoną ciecz. Zamknęłam oczy i zamaszystym ruchem całego ciała chciałam uderzyć Kate w policzek. Niestety dziewczyna zablokowała mój cios i szybkim ruchem kopnęła mnie w brzuch. Momentalnie skuliłam się na co kobieta odgięła moje ciało i pięścią uderzyła prosto w twarz. Moje ciało spotkało się z zimną podłogą. Byłam bezsilna. Od godziny przyjmowałam silne ciosy podnosząc się i próbując dalej lecz teraz nie potrafię. 
- Wstawaj! - znów ten okropny głos doszedł do moich uszu. Zebrałam w sobie ostatki sił i zaczęłam czworakować pod ścianę aby zaznać tam ukojenia. Nagle poczułam przeszywając ból w okolicy brzucha. Momentalnie się za niego złapałam i zaczęłam pluć krwią. Skuliłam się w kłębek i jedynie co chciałam to wtulić się w objęcia mojej mamy. Tylko była jedna przeszkoda jej już nie było. 
- Mówiłam abyś wstała! - Katherina niebezpiecznie blisko zbliżyła się do mnie i wpatrywała się czekając na moją reakcję. Czekając na atak, który mogłaby zablokować i znów sprawić mi ból. Bałam się jej. Nie wiedziała co robić. To nie był trening. To było katowanie. Byłam przekonana, że na pierwszych ćwiczeniach ktoś pokaże mi techniki walki i je wytłumaczy a nie zacznie okładać mnie pięściami do krwi. Po chwili zobaczyłam rękę zbliżającą się do mnie w dość szybkim tempie. Przestraszyłam się. Schowałam głowę pomiędzy ręce i czekałam na cios. 
- Dość tego! Zaraz ją zabijesz! - moim zbawieniem był Mike. Wkroczył do sali odciągając blondynkę ode mnie. 
- Miała mieć trening - odburknęła dziewczyna wstając z podłogi. 
- To nazywasz treningiem. Mało co jej nie zabiłaś -  byłam na tyle skatowana, że nie potrafiłam otworzyć oczu. Słyszałam jedynie urywki kłótni jaka toczyła się w sali. 
- Jest beznadziejna! I to ma być córka Wincenta i Agnes? Ja bym się jej wyrzekła - od razu było widać, że Kate nie darzy mnie sympatią i będzie ciężko żyć z tym pod jednym dachem. 
- Zamknij się! Będzie lepsza ode ciebie a teraz z drogi. Ciekawe czy Marcus będzie zadowolony z tego co zrobiłaś dla Seleny - syknął i od razu opuścił pomieszczenie zanosząc mnie do skrzydła szpitalnego. Ułożył mnie delikatnie na kozetce i ruszył do apteczki wyciągając bandaże oraz wodę utlenioną. Ostrożnie nasączył watę i przytkną do mojej skroni. Z powodu bólu syknęłam i poderwałam się do pozycji siedzącej. Odginałam co raz głowę na znak aby już przestał. 
- Nie bądź dzieckiem - powiedział lekko się śmiejąc. W tym samym momencie odłożył wacik na stolik i ostrożnie przykleił kawałek plastra na rozcięty łuk brwiowy.  
- Dziękuję - szepnęłam spuszczając głowę w dół. 
- Nie ma za co - odparł i chwycił mój podbródek tak abym na niego spojrzała. 
- Jestem beznadziejna. Kate ma racje - powiedziałam po chwili cisza jaka nastała pomiędzy nami. 
- Nie mów tak. Ona zawsze traktuje nowych z góry - pocieszył mnie i  zajął miejsce koło mnie. - Nie przepada za nimi a szczególnie za dziewczynami. Boi się, że będą od niej lepsze - dodał i zaczął bawić się zamkiem od bluzy.
- A w ogóle to kim ona tutaj jest? - zapytałam nie wiedząc o tym miejscu praktycznie nic. 
- Kim? Jest prawą ręką Marcusa. Praktycznie ona tutaj rządzi. Marcus bez niej byłby nikim. Ona planuje wszystkie akcje. Trenuje ludzi i nimi rządzi. Marcus jest jedynie jej potrzebny do zatwierdzania jej pomysłów i wdrażania je w życia Omegi - z każdym wypowiedzianym słowem ciekawiło mnie wszystko jeszcze bardziej. 
- A Marcus tak po prostu się daje rządzić nie wygląda na takiego - odparłam po chwili namysłu i ocenie mężczyzny. 
- On nie zdaje sobie z tego sprawy, że jest manipulowany przez nią. Ona porusza nim jak marionetką. Owszem agenci boją się jego bardziej niż Kim ale to jedynie dlatego, że to ona wykreowała go na tego gorszego od niej - jego słowa były takie nierealne. Nie mogłam w to wierzyć. Z całej historii wynikało, że to tak na prawdę Khaterina sprawowała władze nad całym Punktem Omega. 
- To wszystko jest jakieś chore - podsumowałam czekając na reakcję chłopaka. 
- Właśnie dlatego teraz ty możesz przejąc władze i ukrócić Kim i jej rządy  - w oczach Mika mogłam zobaczyć nadzieję. Wpatrywałam się w niego analizując wszystko co powiedział. 
- Nie wiem czy temu podołam. Nawet nie umiem walczyć - zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nic nie umiem i czy poradzę sobie z odpowiedzialnością jaką jest prowadzenie agencji na zlecenie. 
- Pomogę ci. Wytrenuję najlepiej jak potrafię - w głosie bruneta można było usłyszeć ekscytację. 
- Naprawdę? - dopytałam ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Chłopak jedynie pokiwał głową i czekał na moją odpowiedź. - W takim razie, zgoda - sama nie wiem czemu podjęłam taką decyzję. Może dlatego, że powoli do mnie dochodziło, że to wszystko stworzyli moi rodzice i jestem zobowiązana aby to przejąc i prowadzić najlepiej jak potrafię. Z dnia na dzień uświadamiałam się ze swoją przeszłością i tym kim tak na prawdę jestem. Jestem Seleną Gomez córką najlepszych agentów na świecie i dziedziczką Punktu Omega. Agencji zabójstw na zlecenie. Pewna siebie zeskoczyłam na podłogę i zmierzałam do wyjścia w progu przystanęłam i odwróciłam się w stronę Mika. 
- Jutro widzimy się w sali ćwiczeń - odparłam i skierowałam się do pokoju aby zregenerować swoje siły na jutro.


3 miesiące później 

Obrót, kopnięcie oraz wymierzenie ciosu prosto w twarz. Chwycenie ręki obrócenie jej o 180 stopni i wpatrywanie się  ofiarę, którą był Mike. 
- Jesteś świetna poddaje się, poddaje - krzyczał czekając na to aż uwolnię go z niewygodnej pozycji. 
- Jeszcze raz - odparłam czekając na atak ze strony chłopaka. 
- Oszczędź mnie. Mam siniaki w miejscach o których nawet nie wiedziałem - na te słowa parsknęłam śmiechem i natychmiast pomogłam wstać dla bruneta z podłogi. - 3 miesiące a jesteś lepsza ode mnie. Dziewczyno, jesteś do tego stworzona - odparł i razem skierowaliśmy się do wyjścia. 
- Dzięki, staram się dla moich rodziców - nawet ich nie znając tęskniłam za nimi. Brakowało mi ich i to bardzo. 
- Selena, Marcus cię wzywa - nagle przeszkodziła nam Kate zaczepiając nas na korytarzu. 
- Tak, już idę - odpowiedziałam i od razu skierowałam się do pokoju mężczyzny.  Od pierwszego treningu wiele się zmieniło. Kate mnie przeprosiła za to co mi zrobiła i została zdegradowana do pozycji jedynie trenera agentów. Planowanie akcji Marcus powierzył Mike'oiw, który świetnie sprawdza się w nowej roli. A agencjia coraz lepiej prosperuje. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że po ostatniej rozmowie z Marcusem, mężczyzna uświadomił sobie, że był sterowany prze blondynkę i zrobił z tym porządek. Cała zadowolona weszłam do gabinetu gdzie przywitałam się z brunetem. 
- Chciałeś mnie widzieć - odparłam.
- Tak, usiądź - wskazał miejsce przy stole, które od razu zajęłam.
- Coś się stało ? - zapytałam wpatrując się uważnie w każdy jego ruch.
- Widzę twoje postępy w treningach. Radzisz sobie rewelacyjne - ciągnął nudząc mnie przy tym.
- Marcus, do rzeczy - parsknęłam poirytowana. 
- Czas na twoją pierwszą misję - zakomunikował i czekał na moją rekcję. 
- Mówisz poważnie? - nie dowierzałam własnym uszom. Marcus jedynie przytaknął  i lekko się uśmiechnął.  - To fantastycznie - krzyknęłam i momentalnie wtuliłam się w niego. Od kąt zaczęłam trenować czekałam na tą rozmowę. 
- Mike przekaże ci wszystkie informacje. A teraz możesz uciekać - odparł  rozweselony a ja wybiegłam z pokoju cała w skowronkach szukając Mika.

__________________________________________

Oto i kolejny rozdział jak mówiłam trochę dłuższy. 

Komentujcie i piszcie co sądzicie :D

5 komentarzy:

  1. Super rozdział! ;)
    Świetnie go napisałaś i ogólnie to dobrze, że Selenie się poprawiło ;) Blondi jest głupia, tyle w jej temacie xD Wredna po prostu ;)
    Mike taki miły.... Hahahaha, rozwala mnie tak szczerze, ale coś czuję, że nie wszystko pójdzie tak kolorowo.
    Na tej misji (mam takie przeczucie :D) chyba kogoś pozna..... Przynajmniej tak mi się wydaje ;)
    No nic ;) W takim razie czekam na nexta i... życzę weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest niesamowite, tylko pozazdrościć talentu i pomysłu na tak wspaniałą historię. Oby następny rozdział był jak najszybciej. Życzę weny :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny ja zawsze nie mogę doczekać się next ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Boooski... Dopiero niedawno zaczęłam czytać tego bloga, ale już wiem że chętnie będę go czytać. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Woow.. Misja.. Pozna kogoś! A przynajmniej tak się domyślam..
    tonaszhoryzont.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarz = motywacja :)